W dniach 15 - 17 maja odbył się IV Rajd Pieszy „Do źródła Trzebośnicy”. Kilkunastoosobowa grupa młodych miłośników pieszej turystyki z Nowej Sarzyny wraz z opiekunami wyruszyła na trasę w piątkowy poranek. Mieli przed sobą dwa dni wędrówki i perspektywę dwóch zimnych nocy w namiotach. Trasa wiodła ścieżkami, polnymi drogami, leśnymi przecinkami, ale także przez trawy i bagna. Ciężkie plecaki ze śpiworami, namiotami i prowiantem były dużym utrudnieniem pieszej wędrówki, ale wszyscy zdawali sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Budowała życzliwość ludzi, którzy dawali wodę, drewno na ogniska i użyczali miejsca do biwakowania.
W piątkowy wieczór piechurów przyjęła na swojej posesji Pani Józefa Tabaka z Wólki Łętowskiej. W bezpiecznym miejscu, z dostępem do wody, uczestnicy rajdu mogli rozbić swoje namioty, rozpalić ognisko, zagotować herbatę i upiec na drewnianym ruszcie niesione w trudzie kurczaki.
Drugi dzień wędrówki prowadził bezpośrednio do celu - bagnistego terenu w okolicach Medyni Głogowskiej, z którego wypływa Trzebośnica. I znów ścieżki, drogi, pola, łąki przemierzone w zwartej grupie młodych ludzi, którzy siłę, radość i optymizm czerpali ze wspólnego maszerowania i obcowania z naturą. W porze obiadowej grupa zatrzymała się u niezwykle gościnnych Państwa Deców w Rakszawie. Po krótkiej regeneracji sił, zmęczonych rajdowiczów czekał najtrudniejszy odcinek trasy. Do celu dotarli w sobotni wieczór. Namioty stanęły na polach w Medyni Głogowskiej. Państwo Zofia i Marek Kuźniar nie szczędzili utrudzonym drewna, wody i dobrego słowa.
A potem ognisko, kolacja, opatrywanie ran po odciskach i wspólne, radosne biwakowanie. Bolało prawie wszystko, najbardziej ramiona, plecy i nogi. Zmęczenie fizyczne było ogromne, ale smak ryżu, kiełbasy i herbaty z wody gotowanej w dużym garnku na ognisku - bezcenny. Satysfakcja i duma z tego, że pokonało się pieszo prawie 40 kilometrów z dużym ciężarem na plecach były ogromne.
W niedzielne przedpołudnie wypoczęci piechurzy zjedli wspólne śniadanie przy ognisku, zwinęli namioty i busem dotarli na Kołacznię. Pizza zamówiona w Rawioli smakowała wybornie.
Młodzi ludzie udowodnili po raz kolejny, że są odważni, silni ciałem i duchem, gotowi na podejmowanie trudnych wyzwań. Bo w życiu trzeba uczyć się pokonywać trudności. Namiastką takiej walki o przetrwanie, która zahartowała każdego uczestnika był udział w opisanej przygodzie z naturą.
Osiągnięcie wytyczonego celu po żmudnej, niełatwej wędrówce, wzajemna pomoc, wspaniała atmosfera i oderwanie się od pełnej udogodnień, ale czasem monotonnej rzeczywistości na zawsze pozostaną w pamięci każdego uczestnika.
Przedsięwzięcie wsparli finansowo:
„Wod – Rem” Nowa Sarzyna, Serwis Komputerowy - T. Bernal, Cyprys II - A. Jędrzejec, Pizzeria Rawiola, Ośrodek Szkolenia Kierowców - M. Kania, ATC Polska - A. Smycz, oraz Kowalstwo Artystyczne - Zbigniew Kłak.